wtorek, 8 grudnia 2015

Rozdział IV "Ann poznaje Ursulę"

Na ulicy Pokątnej robiło się coraz tłoczniej. Hagrid i Ann udali się kupić pierwszą różdżkę dla Anny. Weszli do sklepu Olivandera. Mężczyzna podszedł do Ann i powiedział ciekawskim tonem:
- Hmm... Gdzieś już kiedyś widziałem te oczy... Tylko gdzie?
Speszona dziewczynka nie wiedziała co powiedzieć. Pan Olivander zauważył to i rzekł do Hagrida:
- Witaj Hagridzie! Znowu się spotykamy!
-Chobilka, w Hogwarcie prawdziwe urwanie głowy w tym roku. W tym roku do Hogwartu pójdzie więcej dzieci mugoli niż zwykle... Więc nie zdziw się jak odwiedzę cię jeszcze wiele razy...
Wtedy Ann przypomniało się, że Hagrid na pewno chciałby iść do Dziurawego Kotła, napić się czegoś.
- Hagrid jak chcesz możesz iść do Dziurawego Kotła- powiedziała patrząc na tego przemiłego półolbrzyma.
Zdziwił się gdy usłyszał te słowa.
- Mogę? Właśnie miałem cię o to zapytać.
Ustalili, że po wybraniu różdżki, Hagrid zaprowadzi ją do madam malkin i wtedy pójdzdzie na coś mocniejszego.
Pan Olivander przyniósł pierwszą różdżkę 12 cali, dąb, pióro feniksa. Ann czuła się nieswojo lecz machnęł ją i wypowiedziała słowa " Wingardium Leviosa" ! Kapelusz pana Olivandera uniósł się i poleciał prosto na Hagrida. Ann roześmiała się. Olivander był zdziwiony. Przecież to dziecko żyjące jak całkowity mugol. Skąd zna te zaklęcia?
- Ta pasuje. Skąd znasz to zaklęcie?- zapytał.
- Gdy byłam kupić książki otworzyłam ją i zobaczyłam je. Przeczytałam co robi i wypróbowałam je teraz - skłamała Ann
- Jesteś bardzo utalentowaną czarownicą. No przecież każdy przecież wie kim byli twoi rodzice- powiedział, jakby niechcący pan Olivander.
- Przepraszam ale co pan ma na myśli?-dopytywała.
- Dowiesz się w swoim czasie-mruknął.
Zapłacili i ruszyli do Madam Malkin. Weszli do sklepu, a pani Malkin od razu wykazała jej stołek, aby na nim stanęła. Obok niej stała dziewczynka, w brązowych włosach do ramion. Miała niebieski oczy.
- Czesc! Ty też do Hogwartu? - przywitała się. dziewczynka.
- Tak, jak myślisz w jakim będziesz domu?
- W czym? - zapytała.
- Nie wiesz? W sumie to żaden wstyd. A więc tak w Hogwarcie są cztery domy. Ravenclaw, Gryffindor, Hufflepuf i Slytherin. Podczas pobytu w szkole każdy dom zasępuje rodzinę. Wszystkie domy są równe, jednak niektórzy uważają, że np. w Hufflepuff'ie są same niezdary. 
Dziewczynki rozgadały się na dobre, kiedy panie skończyły robić dla nich szaty, Ann zaproponowała jej wspólne zakupy. We dwie ruszyły dalej. Kupiły cynowe kociołki i resztę niezbędnych rzeczy.Kiedy skończyły zobaczyły Hagrida. Ann chciała przedstawić go nowej koleżance, ale nie wiedziała jak ona ma w ogóle na imię. Przywitały się z nim.
- Witaj Hagridzie!- zawołały dziewczynki jak tylko znalazł się bliżej (w drodze Ann i nowo poznana dziewczynka rozmawiały o czystości krwi i zeszło na fakt, z kim przyszły).
- Dzień dobry, dzień dobry. Kto jest z tobą?
- Mam na imię Ursula!- przywitała się z nim dziewczynka.
- Cześć, cześć... Aniu tata wysłał mi sowę, że odbierze Cię stąd za godzinę. Możesz teraz robić co tylko zechcesz! Ja już w takim razie wracam, dobrze? A i jeszcze jedno... To twój bilet- powiedział wręczając jej kopertę.
- Dziękuję za pomoc i do zobaczenia!- pożegnali się.
Ursula miała jeszcze sporo czasu, zanim jej tata również po nią przyjedzie. Udały się więc do mugolskich sklepów na małe zakupy. Poszły do sklepu, razem wybierały super ciuchy, a kiedy zaczęła zbliżać się godzina przyjazdu po nich ojców, zadzwoniły i powiedziały im, gdzie mają po nie przyjechać. Umówiły się, że będą siedziały razem w przedziale, i że jak im się uda pogadać ze słynnym Harrym Potterem, który według czarodziejskich plotek, jakie słyszały na Pokątnej, w tym roku wybiera się do Hogwartu. Niestety trzeba było już się pożegnać. Wymieniły się numerami i wsiadły do aut swoich ojców.


"Wejdź tu, przybyszu, lecz pomnij na los,Tych, którzy dybią na cudzy trzos.Bo ci, którzy biorą, co nie jest ich,Wnet pożałują żądz niskich swych.Więc jeśli wchodzisz, by zwiedzić lochI wykraść złoto, obrócisz się w proch.Złodzieju, strzeż się, usłyszałeś dzwonCo ci zwiastuje pewny, szybki zgon.Jeśli zagarniesz cudzy trzos,Znajdziesz nie złoto, lecz marny los." - J.K. Rowling
-

czwartek, 26 listopada 2015

Rozdział III "Mała fortuna"

Piszę dla siebie! I szukam redaktora. :) <3

Do wózka wsiadł goblin o bardzo nie przyjemnym wyrazie twarzy. Wyglądał jakby chciał jak najszybciej się ich stąd pozbyć. Wagonik ruszył. Ann obserwowała to niezwykłe miejsce. Długie korytarze, jaskinie i mogła przysiąc, że widziała smoka. Hagrid nie wyglądał dobrze. Jego twarz była lekko zielona, a zaraz lekko niebieska. Ann nigdy nie sądziła, że ludzka twarz w tak krótkim czasie może zmienić kolor. Wózek jechał bardzo szybko, obracał się do góry nogami i nagle spadał w dół. Przypominało to Ann jazdę na rollercoasterze. Ania również miała mdłości, jednak nie dało się tego po niej poznać. Wózek zatrzymał się z piskiem.Goblin wziął lampę i pokazał gestem, aby i oni wysiedli. Ann nie miała siły stać na nogach. Kręciło jej się w głowie. Goblin wyciągnął klucz do krypty 908. Klucz był lśniący i miał żółty kolor. Włożył go do zamka i przekręcił. Drzwi odskoczyły. Ann nie mogła uwierzyć własnym oczom. W jaj krypcie leżały chyba z  tysiące galeonów, sykli i knutów.Ann stanęła jak wryta. Dawno nie widziała tyle pieniędzy. Ciekawe, skąd tego tyle jest, przecież ojciec żył jak mugol, więc ani nie zarabiał tych pieniędzy, ani nie były mu potrzebne. Skąd się wzięły? Koniecznie musiała się dowiedzieć Hagrid podał jej sakiewkę. Ann otrząsnęła się z szoku i nachyliła się aby nazbierać pieniędzy. Były takie piękne. Żal jaj było ich wydawać. Pierwszy galeon, który dotknęła schowała do kieszonki, aby potem zrobić łańcuszek. Kiedy nazbierała pieniędzy, wrócili na ulicę Pokątną. Ann rozpłakała się ze szczęścia. Hagrid myślał, że coś jej dolega:
- Coś się stało? Coś cię boli? Powiedz no.
- Nie po prostu to najlepsze urodziny jakie kiedykolwiek miałam- powiedziałam.
- O chobilka! Mało co nie zapomniałem! Mam tu coś dla ciebie- wyciągnął z płaszcza pakunek w kształcie miotły i wręczył go jej.
Ann szybko odpakowała prezent.  Nimbus 2000! Najnowszy model!
- Hagrid dziękuję! Naprawdę nie musiałeś!- mówiła z radością.
Hagrid widząc ile radości sprawiła ta miotła temu wiecznie nie szczęśliwemu dziecku wiedział, że było warto mu ją sprezentować. Ruszyli na dalsze zakupy. 

środa, 25 listopada 2015

Rozdział II "Ann poznaje Hagrida"

Jestem kiepska, wiem... Za błędy przepraszam...

W sobotę Ann obudziła się wcześnie. Była bardzo podekscytowana! Domyślała się, że spotka gajowego. Patrzyła na zegar. Każda minuta ciągnęła się w nieskończoność. Wybiła 7. Zaczęła się pakować. Tyle rzeczy może jej się przydać na zakupach... Bardzo chciałaby mieć torebkę Hermiony.
Zeszła na dół i zjadła śniadanie. Ojciec nawet się z nią nie przywitał. Miała wrażenie, że jeszcze coś przed nią ukrywa, ale nie odezwała się. Mama zeszła po schodach. Była to niska kobieta o smukłej sylwetce i czarnych włosach. Z charakteru raczej mało osób powiedziałoby, że ma poczucie humoru. Inaczej- ma zerowy poziom poczucia humoru.
- Hej Ann! Już się spakowałaś?- przywitała się mama.
- Cześć mamo. Tak. Jak się czujesz?- zapytała dziewczynka.
- Bardzo dobrze! Piękny dziś dzień!- powiedziała
Tata wyszedł z kuchni i udał się na górę. Nadal się nie odezwał. To było dziwne.
- Rozmawiałaś już z tatą?- zapytała ciekawskim tone mama.
- Nie, nawet się do mnie nie odezwał! Nie nawiązał ze mną kontaktu! Jak żyć?!- powiedziałam zbulwersowana.
- Myślałam, że Ci powie, no ale cóż... Czyli ja muszę to zrobić...- westchnęła mama.
- Co się stało? No musisz mi powiedzieć! Mów szybko! Tata już mi nie ufa?! Ma mnie dosyć? - zaczęła płakać.
- Ohh, kochanie, uspokój się ojciec bał się Ci powiedzieć. A więc tak... Wiesz, że istnieją zmieniacze czasu z książek o Harry'm prawda?
- Tak, ale co to ma do mnie? - zapytała dziewczynka.
- Nawet nie wiesz jak wiele. Osoba, która napisała tą książkę użyła zmieniacza czasu. W tym roku Harry też idzie na pierwszy rok. Możliwe, że poznasz swoich ulubionych bohaterów, a może nawet to ty kiedyś cofniesz się w czasie i napiszesz tę książkę? Wszystko jest możliwe.Ojciec bał Ci się powiedzieć. 
- Nie mamo, to nie możliwe, ja przecież ledwo daję sobie radę z napisaniem opowiadania z stronę, a co dopiero z napisaniem książki? - mówiła niedowierzająco Ann.
- To miał Ci powiedzieć tata. Ubieraj się już. Za pięć minut ktoś przyjdzie po ciebie. 
- Racja. Idę się ubrać. Kocham Cię wiesz?- zapytała Ann, pomimo, że nie leżało w jej naturze pytać o miłość matki do córki.
-Wiem wiem kochanie. -powiedziała mama
Ann poszła się ubrać. Następnie wyjrzała przez dziurkę od klucza za minutę ktoś miał po nią przyjść. Postanowiła patrzeć tak, aż ktoś pojawi się na tej ulicy. Nagle zobaczyła ciało, które nie wiadomo skąd się wzięło. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że czarodzieje mogą się teleportować. Usłyszała pukanie i kroki. To tata schodził po schodach. Otworzyła drzwi i zobaczyła Hagrida! Mama faktycznie miała rację.
- O chobilka! To ty Ann! Oj, przepraszam. Witaj!
-Hagrid! Jacie! To ty na żywo!- krzyknąła Ann
-Jestem sławny?- zapytał śmiesznym tonem Hagrid.
- Wiele mugoli marzy, aby cię spotkać! 
- No dobrze... Proszę pana,  wyraża pan zgodę na wyjście Ann na ulicę Pokątną? 
- Oczywiście. Załatwiłeś już sprawę Harry'ego?
-Tak, chobilka, ci mugole to najgorsi jakich do tej pory spotkałem. 
Tata się uśmiechnął.
- Musimy już iść- powiedział Hagrid.
Ruszyli na ulicę Pokątną.
   Byli już na Pokątnej. Najpierw udali się do banku Gringotta. 
- Gobliny to faktycznie dziwne stworzenia- pomyślała dziewczynka.
- Na brodę Merlina czemu o nic mnie nie pytasz? Zwykle dzieci wychowywane u mugoli lub w mugolski sposób nic nie wiedzą o magii i zadają mnóstwo pytań. - zdziwił się Hagrid
-To skomplikowane...
-No dobrze...
Czekali na goblina, aby ich zaprowadził. Dokonali wszelkich formalności i weszli do wagonika  Gringotta. 



PS Kocham Disney'a w Hogwarcie

poniedziałek, 2 listopada 2015

Rozdział I "Poznajcie Ann"

Ten rozdział nie jest wspaniały. Jest moim pierwszym opublikowanym rozdziałem. Liczę na wyrozumiałość!

Był to zupełnie normalny poranek. Mama już chrzątała się w kuchni, a tata siedział na swoim bujanym fotelu, natomiast ich jedyna córka - Anna jeszcze spała. Żadne z nich nie wiedziało, że ten dzień będzie najdziwniejszym dniem jaki do tej pory przeżyli.
  Kiedy Anna się obudziła zobaczyła, że jest piękny dzień. Pomyślała, że mama znowu będzie kazała spotkać się jej z jakimiś koleżankami... Ta myśl bardzo ją zmartwiła, o wiele bardziej wolałaby zostać w domu aby pomarzyć. Bardzo chciała aby po południu była burza. Nigdy się nad tym nie zastanawiała, ale teraz stwierdziła, że wcale nie przypomina dziewczynki w jej wieku... Miała dziesięć lat i nie lubiła bawić się z innymi dziećmi. Lubiła samotność. W jej pokoju nie wisiały żadne plakaty, a na półkach nie stały już żadne zabawki. Stanęła przed lustrem. Ukazała się jej niska, drobna, ciemnowłosa dziewczyna. Popatrzyła na swoją twarz. Była piegowata i wyjątkowo tajemnicza. Nikt nigdy nie sądził, że jest ładna. Anna przyzwyczaiła się już do tego...
  Prędko ubrała się i zeszła na śniadanie.
-Ohh! Witaj Anno ! Nareszcie się obudziłaś! -radośnie powitała ją mama, stawiając przednią talerz.
-Ann, masz jakieś plany na dzisiaj? Pomyślałem, że może pojechalibyśmy do galerii handlowej - zaproponował tata.
-Nie mam żadnych planów-odpowiedziała dziewczynka, która o wiele bardziej wolała patrzeć jak tata przymierza garnitur niż musieć się z kimś spotkać.
Zauważyła, że tata puszcza do niej oko. Jej ojciec był chyba jedyną osobą, która zdawała się rozumieć Annę.
  Kiedy Anna zjadła śniadanie , pobiegła na górę, usiadła na parapecie i zaczęła czytać "Harry'ego Pottera.". Była to ostatnia część tej serii. Ann czytała ją po raz piąty. Znała już chyba każdy szczegół! Zanim jednak to zrobiła , wyjrzała przez okno i zobaczyła białą sowę siedzącą na jej parapecie.
-Nie! To na pewno mi się przewidziało- pomyślała dziewczynka.
Zamknęła oczy i bardzo zdziwiona znów wyjrzała przez okno. Sowa nadal siedziała na parapecie.
Otworzyła okno i wpuściła sowę do środka. Na początku myślała, że to jakiś żart, ale teraz gdy zauważyła, że sowa trzyma list i miała przywiązaną sakiewkę do nóżki, wiedziała, że to musi być prawda! Właśnie dostała list z Hogwartu!!!! 
  Zapłaciła sowie i przeczytała list chyba 20 razy... Zastanawiała się jakie są teraz czasy w magicznym świecie. Popatrzyła na podpis dyrektora... 
-Niemożliwe!!! Jakim cudem Albus Dumbledore jeszcze żyje skoro ponad 30 lat temu powstała książka opisująca jego śmierć?- dziwiła się dziewczynka
Po dłuższym zastanowieniu uznała, że skoro właśnie dostała list z teoretycznie wymyślonej szkoły, wszystko może się zdarzyć...
-Jak to tylko powiedzieć rodzicom?- martwiła się dziewczynka- przecież moi rodzice to chyba najwięksi mugole na świecie!
Długo rozmyślała jak to im powiedzieć ale rozmyślanie przerwał jej głos mamy, która widocznie potrzebowała pomocy.
- Teraz albo nigdy- postanowiła- wzięła list ze sobą i zbiegła na dół
- Córciu, możesz iść do sklepu kopić jajka i mąkę? Właśnie robię ciasto na deser- powiedziała mama.
-Jasne, ale najpierw muszę wam coś powiedzieć... Tobie i tacie - wspomniała Ann
Mama zawołała tatę i razem usiedli przy stole.
- Słucham, co masz nam do powiedzenia?- zaczął tata
- Nie wiem jak wam to powiedzieć... Dostałam się do najlepszej szkoły na świecie. Jest bardzo daleko i musiałabym zostać tam przez cały rok, ale jest jeden sekret na jej temat...- odpowiedziała córka
- Kochanie nam możesz powiedzieć wszystko... Chcemy dla ciebie jak najlepiej-zachęciła mama córkę do dalszej rozmowy.
-Ta szkoła to szkoła tylko dla czarodziei, tak, tak, wiem to nie możliwe, ale jestem czarodziejką.- tłumaczyła
Mama i tata wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Oczy taty mówiły:
- Pozwólmy jej jechać, widzisz jak się cieszy... Dawno nie widziałem jej takiej szczęśliwej.
Natomiast oczy mamy mówiły:
- To nie jest szkoła dla naszego dziecka!
Ann miała nadzieję, że się zgodzą... Byłaby to szansa na zmianę swojego życia.
- A, skąd wiesz, że sie tam dostałaś?- zapytała mama
-Ohh! Prawie bym zapomniała! Tutaj macie list. Wszystkie potrzebne rzeczy są wypisane. Na odpowiedź czekają do 31 lipca. W sobotę przyjdzie pracownik szkoły, aby zabrać mnie na zakupy. Wspaniały prezent urodzinowy!!-powiedziała dziewczynka.
- Ty idź do sklepu, a my się zastanowimy, dobrze? - zaproponował tata
-Już idę! -oznajmiła
Szybko ubrała się i pobiegła do sklepu. Ann biegła, a na jej twarzy gościł piękny uśmiech. Ludzie, których mijała byli zdziwieni, nigdy jeszcze nie widzieli Anny takiej wesołej. Dziewczynka dobiegła już do swojego celu.
-Dzień dobry! Co podać? - standardowo zapytała sprzedawczyni
-Dzień dobry! Jaki piękny dzisiaj dzień! Słońce tak pięknie świeci! Ojej! No tak... Poproszę jajka i mąkę! -powiedziała uradowana dziewczynka
Pani podała jej towar, a ona zapłaciła i pobiegła do domu. Po drodze śpiewała coś sobie pod nosem. Mama i tata patrzyli za nią przez okno i matka Ann musiała przyznać, że ojciec miał rację.
-Hej! I co postanowiliście? - zapytała z nadzieją dziewczynka
-Pójdziesz do tej szkoły. Już odesłaliśmy sowę-poinformował tata
-Skąd wiedzieliście o sowie? Przecież ja nic nie wspominałam-zdziwiła się dziewczynka.
-Kochanie, ojciec ma ci coś ważnego do powiedzenia... -zaczęła mama.
-Ann, przepraszam, że nigdy ci o tym nie powiedziałem, ja  też jestem czarodziejem. Już myślałem, że będziesz charłakiem, ale przysłali ci list... Jestem z ciebie taki dumny!- powiedział tato ze łzami w oczach
-To ja od zawsze byłam czarodziejką? Jak to możliwe? Byłeś w Hogwarcie?
Jak tam jest? W jakim byłeś domu? Jesteś czystej krwi,a może półkrwi? Albo mugolakiem?- zasypała pytaniami ojca
-A więc tak. Hogwart to cudowne miejsce. Wierzę, że poznasz tam prawdziwych przyjaciół i zmienisz się nie do poznania. Cała nasza rodzina była w Gryffindorze. Jestem czystej krwi, więc ty jesteś półkrwi.
-O jejku! Wspaniale! Będzie co opowiadać! -cieszyła się dziewczynka.
- Mam jeszcze jedno ostatnie pytanie. Znałeś może Jamesa Potter'a?
-Ohh, oczywiście! Ale skąd wiesz o Jamesie? - zapytał tata
-Nie ważne
Dziewczynka poszła na górę i zaczęła uczyć się wszystkich regułek na pamięć. Jednak po chwili zasnęła i nie obudziła się aż do następnego dnia. Teraz tylko przetrwać do soboty.